poniedziałek, 3 stycznia 2011

03.01 - Indie to juz inny kraj...

3 stycznia. ...naprawde bardzo inny kraj i nie powiem, zebym mial narzekac z tego powodu. W Delhi zdziwil mnie main bazaar, ktorzy zostal poszerzony. Kolejna sprawa to disappearka wszelkich zebrako/kalek, ktore wladze gdzies wysiedlily, zeby nie kompromitowaly gwaltownie rozwijajacego sie panstwa, ktore, pod wzgledem przyrostu PKB pobilo - jak mi sie wydaje, nawet Chiny. Dalej zauwazylem kompletny brak bezdomnych, ktorych nazywalem dotychczas "ludzie-smieci", bynajmniej nie z pogardy dla nich, ale z uwagi na role jaka pelnili w owczesnym spoleczenstwie indyjskim - niepotrzebnych, zobojetnialych na wszystko, zbednych i nawet nie przeszkadzajacych nikomu ludzkich wrakow, ktore gnily w rynsztokach i spaly przy kraweznikach narazajac sie na to, ze przejedzie ich autobus, albo podepcza nagle gromadzacy sie ludzie. Podobnie jak tredowatych - teraz ich wszystkich nie widac. I to nie dlatego, ze gdzies zostali odsunieci z glownych ulic.

Ich po prostu nie ma w miejscach, w ktorych byli na kazdym kroku! Nie wiem czy ich wywiezli, czy co, czy moze wladze zrobily tak jak z zebrakami, ktorzy zostali objeci zakazem wykonywania wczesniejszego zawodu, pod grozba kary finansowej i wiezienia. Do tego dolaczyli skuteczna egzekucje prawa i - o dziwo - nowy system zadzialal. ALe to tylko niektore ze zmian jakie obserwuje ze zdumieniem po dziesieciu latach nieobecnosci, czesciowo w tych samych miejscach, co poprzednio.

Ale to sa zmiany z beznadziejnego i wstydliwego na akceptowalne, albo w najgorszym przypadku - usuniete z widoku. Prawdziwy szok przezylem dopiero w Varkali, w rzadzonych przez komunistow stanie Kerala. Przyjechalem w miejsce, w ktorym uprzednio na plazy byly dostepne dwie uslugi: wynajem parasola (1$ dziennie, li8czba ogolnodostepnych paraloli ok. 5) i mozliwosc zakupu obranego ananaska od nieco namolnej starszej pani, z ktora Landryn przez 15 minut klocil sie dekade temu, by sprzedala mu go za wciaz zlodziejska (jak na owe czasy) cene 25 tupii, czyli 0,5$.

Dzis sytuacja prezentuje sie zupelnie, by6 nie powiedzie szokujaco inaczej, choc z radoscia stwierdzilem, ze "ananasowa babcia" nie przeszla jeszcze na emeryture i wciaz grasuje po plazy zadajac juz za swojego ananaska 1,5$. Ale ona, ktora stanowila kiedys polowe turystycznego biznesu wna glownej plazy w Varkali, jest dzis zaledwie ulamkiem przedsiebiorczoski, ktora doi kapuche z bialasow az milo, glownie dzieki unikalnemu w skali tego kraju, systemowi uslug prezentujacych sie uderzajaco porzadnie jak w Tajlandii.

Nie wiem, czy ktos po prostu tam pojechal i sklonowal tajskie rozwiazania, ale obecnie jest tu wsztstko. Hotele od syfiatego poziomu dla biednych bagpakersow, ktorzy uciekli z azjatyckiego wiezienia, poprzez sredni posiom, gdzie w lozku czlowiek znajduje czysta posciel!!!!?!?!?!?!?!!!!!, a w lazience sa kible western style, poprzez ekskluzywne bungalowy utrzymane w stylu balijskim, z tekowym drewnem, bambusowymi mebelkami, klimatyzacja i cena siegajaca 100$ za noc. No po prostu mega szooooook!!!!!!!!!

Teraz jest to bardzo porzsadnie wygladajacy kurorcik, w ktorym z glowa zbudowano z wielkich glazow falochrony, aby uratowac klif, przy czym zrobili to w taki sposob, aby plaze dalej prezentowaly sie po prostu pieknie. Na klifie, na ktorym kiedys nie bylo nawer sciezki wzdluz (bo i po co jak nie ma dokad isc) teraz jest kilkaset metrow, albo i z kilometr dosyc rownego chodnika, przy ktorym powstal ciag nieprzerwany, skladajacy sie z opisanych wczesniej hoteli, zajebistych restauracji z rybami wielkosci czlowieka (co wieczor nowe), krewetkami wielkosci stopy ludzkiej i mnostwem europejskich potraw, bo wiadomo - jak bialy jedzie na koniec swiata, to pizze miec musi, podobnie jak kanapki z mdlego chleba tostowego, wraz z jajkami na bekonie. Oprocz tego sjet oczywiscie ogromny wybor indyjskich potraw, ktore jednak, ku mojemu utrapieniu, zupelnie nie smakuja Oli :-( I to jest ciezki fuck up.

Dzis pozyczylismy skuterek za 6$ na caluy dzien i pozwiedzalismy oko9lice, co przyprawilo mnie o jeszcze wieksze zdumienie. Okoliczne senne plazyczki, na ktorych pojedynczy rybacy leniwie naprawiali male sieci, z ktorych lowili ryby na lodkach zbudowanych z trzech zwiazanych sznurkiem pniakow palmy kokososwej, dzis sa wioskami rybackimi z murowana zabudowa. Lodzie rybakow maja po kilkanascie m dlugosci i japonskie silniki spalinowe. A sami rybacy ewidentnie specjalizuja sie w polowie konkretnych ryb, bo dzis widzielismy jedna taka lodz, w ktorej oczka w sieci mialy po 40x40 cm, czynias taka siec idealna do lowienia poltora i dwumetrowych niebieskich marlinow, a jednoczesnie zupelnie bezuzyteczkna do lowienia 15kgramowych rym maslanych, tunczykow i innej drobnicy, ktora mozna podniesc jedna reka. Oprocz tego obok tych plaz wytrosly resorty, restauracje, osiedla bungalowow wynajmowanych turystom. Zbudowano rowniez na klifir ogromny parking, ktory zapewne w zwiazku z przeznaczeniem, nazwano "Helipad".

Skala zmian w tym kraju spowodowala, ze opadla mi kopara. Az strach pomyslec, co sie stalo w takkich miastach jak Bangalore, czy Bombaj, ktore napedzaja tutejsza gospodarke dzieki miedzynarodowemu handlowi i uslugom takim jak np amerykanskie call center, ktore w znaczacej czesci tak naprawde dzialaja.... wlasnie tutaj. Jakis ogarniety koles wyliczyl, ze oplaca sie uczyc Hindusow kalifornijskiego akcentu do obslugi Amerykanow z Kaliforni, i nowojorskiego dla tych z NY. I ci biedni amerykanie nawet nie wiedza, ze dzwoniac z pytaniem o wysokosc rachunku telefonicznego, rozmawiaja z gosciem, zarabiajacym praca w Indiach okolo 150, czy 200$ miesiecznie. Dobra, czas minal, zegar kreci jak wentylator, a ja jeszcze nie jadlem kolacji. See salomon, czy znowu swiezy tunczyk? A moze tym razem king fish? ZObaczymy co zostalo w odpadkach z panskiego stolu, bo zrobilo sie pozno i wszystko juz przebrane. Dozo.

2 komentarze:

  1. bez sensu jest zalowac, ze ludzie nie mieszkaja nadal w lepiankach, ale oczywiscie o ilez ciekawszy bylby ikspirienz turysty. cholerny swiat.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja raczej nie zaluje, chodzi mi o to, ze jestem podduzym wrazeniem. takduzym, ze chwialmi nie wierze w to co widze!

    OdpowiedzUsuń